środa, 31 października 2018

Posłuchajmy razem Vol. 7

001 J.J. CALE - Call Me Doctor (2:28)
       - z albumu “Naturally (1972)
002 FAIRPORT CONVENTION - Genesis Hall (3:42)
     - z albumu “Unhalfbricking” (1969)
003 PROCOL HARUM - A Whiter Shade of Pale (4:09)
       - z singla lub amerykańskiej wersji albumu “Procol Harum” (1967)
004 FOCUS - Hocus Pocus (6:42)
       - z albumu „Fokus II” znanego też jako „Moving Waves” (1971)
005 SANTANA - Treat (4:47)
       - z albumu “Santana” (1969)
006 TEN YEARS AFTER - I Can't Keep Crying Sometimes (5:24)
       - z albumu “Ten Years After” (1967)
007 JETHRO TULL - Serenade To A Cuckoo (6:08)
       - z albumu “This Was” (1968)
008 ERIC CLAPTON - Double Trouble (4:23)
       - z albumu “No Reason to Cry” (1976)
009 EMERSON LAKE & PALMER - From The Beginning (4:16)
        - z albumu “Trilogy” (1972)
010 GENTLE GIANT - Three Friends (3:04)
       - z albumu “Three Friends” (1972)
011 LOU REED - Perfect Day (3:46)
       - z albumu “Transformer” (1972)
012 THE MOODY BLUES - Lost In The Lost World (4:45)
       - z albumu “Seventh Sojourn” (1972)
013 NICK CAVE - Sorrow's Child (4:40)
        - z albumu “The Good Son” (1990)
014 THE NICE - Hang On The Dream (4:47)
       - z albumu “Nice” (1969)
015 THE STRANGLERS - Golden Brown (3:30)
       - z albumu “La folie” (1981)
016 ELECTRIC LIGHT ORCHESTRA - In The Hall Of The Mountain
         King  (6:38)
       - z albumu “On The Third Day” (1973)
017 PINK FLOYD - Jugband Blues (2:56)
       - z albumu “A Saucerful Of Sectrets” (1968)

Pełny czas: 76:41

To zestaw utworów szczególnie mi bliskich o pięknych melodiach. Każde z nagrań pochodzi z innej płyty i zostało nagrane przez innego wykonawcę ale dobrałem je tak, że stanowią jedną całość muzyczną – przynajmniej ja tak to widzę.

Na początek nagranie „Call Me Doctor” z debiutanckiej płyty amerykańskiego barda J.J. Cala (zm. 2013 r.). Na tej samym albumie znajdują się też słynne „After Midnight” znane z późniejszych interpretacji Erica Claptona, ale mnie najbardziej podoba się utwór który wybrałem. Niestety, J.J. Cale nie znalazł swego polskiego tłumacza jak Cohen Zembatego przez co wiele z tej muzyki umyka, bo trudno jest dokonać poetyckiego tłumaczenia z j. angielskiego.

Nagranie „Genesis Hall” najwybitniejszej brytyjskiej grupy folk rockowej Fairport Convention to kompozycja jej lidera Richarda Thompsona z rewelacyjnym wokalem Sandy Denny (zm. 1978 r.). Gdy 25 lat temu utwór ten usłyszałem po raz pierwszy poraził mnie on swoją mocą i to porażenie trwa do chwili obecnej. W krajach anglosaskich piosenka ta uważana jest za arcydzieło folk rocka, a u nas jest raczej mało znana, nie ma nawet jej polskiego tłumaczenia, a na pewno zasługuje na takie. Utwór opowiada o eksmisji przez policję dzikich lokatorów i stosowanej wobec nich przemocy, a szerzej o biedzie, bezradności i samotności.

Nagranie “A Whiter Shade of Pale” grupy Procol Harum jest jednym z archetypów utworu rockowego. To kompozycja lidera tej formacji pianisty i wokalisty Gary Brookera (wiele lat później wystąpił na festiwalu w Sopocie) i organisty Mathew Fischera silnie inspirowana muzyką Bacha ze słowami nadwornego tekściarza zespołu Keitha Reeda. Po raz pierwszy z nagraniami tej grupy spotkałem się w 1975 r. przy okazji wydanej w Polsce płyty „Procol’s Ninth” (1975 r.). Dla ówczesnego miłośnika Tercetu Egzotycznego itp. była to muzyka nie do nie dosłuchania a wokalista śpiewający nosowym głosem wydawał mi się nie do zniesienia.

Holenderski zespół Fokus należał w latach 70. do czołówki progresywnego rocka, obecnie jest już nieco zapomniany. Pełne żywiołowości i zabawne nagranie „Hocus Pocus” to wspólne dzieło jej liderów: organisty i wokalisty Thijsa van Leera i gitarzysty Jana Akkermana. Jak dziś pamiętam jak widziałem album z którego pochodzi to nagranie w sklepie „Disco” w Bielsku Białej na początku lat 80. Serce się krajało z chęci, ale kasy nie było więc pozostało tylko uczucie niespełnienia. Trwało ono przez wiele lat, aż do chwili kiedy płytę tę kupiłem na CD.

Z debiutanckiego albumu grupy Santana zawsze bardzo podobał mi się jazzujący utwór „Treat” będący kompozycją zespołową całości tej grupy, a więc oprócz Carlos Santany (gitara, śpiew) także następujących osób: Gregg Rolie (organy, fortepian, główny wokalista), David Brown (gitara basowa), Michael Shrieve (perkusja), Michael Carabello (instrumenty perkusyjne i kongi), José "Chepito" Areas (instrumenty perkusyjne i kongi). Muzyka w tym utworze pylenie naturalnym niczym nie wymuszonym strumieniem i aż szkoda że się tak szybko kończy (w wersjach koncertowych utwór ten daje pole do improwizacji i trwa znacznie dłużej).

Nastrój smutku i zadumy zawsze przywołuje we mnie nagranie „I Can't Keep from Crying Sometimes” („Czasami nie mogę przestać płakać”) brytyjskiego klasyka blues rocka zespołu Ten Years After. Faktycznie to nie ich kompozycja, a tylko znakomita interpretacja kompozycji amerykańskiego kompozytora, gitarzysty i producenta Ala Koopera. Ale, podobnie jak w wielu innych wypadkach, to właśnie dzięki ich wersji została zapamiętana w muzyce popularnej.

Z kolei instrumentalny utwór „Serenade to a Cuckoo” to znakomita interpretacja kompozycji jazowego klasyka Rolanda Kirka (zm. 1977 r.) w wykonaniu zespołu Jethro Tull. W tym czasie grupa ta wykazywała jeszcze znamiona pewnej demokracji, stąd obok lidera a zarazem jej późniejszego dyktatora Iana Andersona (kompozytor, śpiew, flet, gitara) coś do powiedzenia w niej mieli także inni członkowie, a zwłaszcza gitarzysta Mick Abrahams (później lider grupy Blodwyn Pig) i basista Glen Cornick (później lider grupy Wild Turkey).

Nie ma chyba w miarę obytego człowieka na tym świecie, którzy przynajmniej raz nie słyszałby jakiegoś nagrania Erica Claptona – chyba że mieszkał w Iranie lub w Korei Północnej, albo jest fanatycznym disco-polowcem. Wśród niezliczonej ilości jego nagrań szczególnie podoba mi się jego interpretacja kompozycji bluesowego klasyka Otisa Rusha „Double Trouble”. W każdym razie podwójne problemy mogą przytłoczyć każdego człowieka.

Brytyjskie trio Emerson Lake & Palmer jest klasykiem progresywnego rocka lat 70. , a także wszystkiego co w tym stylu było potniej bardzo krytykowane: nadmiernej wirtuozerii, bezduszności, gigantomanii itp. Ja jednak zawsze lubiłem ten zespół i jego nietuzinkową i dość trudną w odbiorze muzykę. Przedstawiona tutaj kompozycja autorstwa jej gitarzysty i wokalisty Greg’a Lake’a jest dowodem na to, że potrafił on być także subtelny nie popadając przy tym w sentymentalizm.

Równie ambitnymi, choć znacznie mniej znanymi i popularnymi klasykami brytyjskiego progresywnego rocka lat 70. była grupa Gentile Giant. Cechą jej muzyki, obok dużej biegłości instrumentalistów, było szerokie stosowanie techniki kontrapunktu, czyli prowadzenia kilku niezależnych od siebie linii melodycznych (polifonia). Z tego powodu, choć ich utwory były dość krótkie, odbierano je jako trudne w odbiorze, co znacznie ograniczyło ich krąg ich słuchaczy. Zamieszczony tutaj utwór to wspólne dzieło jej głównych członków: kompozytora, wokalisty i klawiszowa Kerry Minneara oraz  -braci Shulmann: Derka (śpiew, gitara basowa, saksofon), Phila (saksofony) i Raya (śpiew, gitara basowa, skrzypce, gitara).

Utwór „Perfect Day” pochodzi z drugiej płyty solowej Lou Reeda, amerykańskiego kompozytora, gitarzysty i wokalisty, a także jednego z ojców chrzestnych muzyki punk. Pierwotnie, obok albumu „Transformer” ukazała się także na drugiej stronie singla „Walk On The Wilde Side”, którzy przyczynił się do masowej popularności Lou Reeda. Utwór ten zyskał drugie życie za sprawą filmu „Trainsporting” w reż. Danny Boyle’a z 1996 r. opowiadającego o uzależnieniu od narkotyków (w roli głównej wystąpił w nim młody Ewan McGregor). Mnie to nagranie o smutnej tonacji podobało się od zawsze i jakbym miał talent i był reżyserem to także umieściłbym je na ścieżce dźwiękowej jakiegoś filmu.

„Zaginiony w zaginionym świecie” („Lost In The Lost World”) to stwierdzenie które dobrze opisuje sytuację nie jednego pozornie szczęśliwego człowieka na tym świecie. To także tytuł kompozycji zespołu The Moody Blues, a właściwie jej klawiszowca Mike’a Pindera który udzielił się w nim także jako główny wokalista. Utwór ma spokojną melodię ale o dużej sile wyrazu.

Kolejny utwór „The Good Son” to kompozycja Nicka Cave’a nagrana wspólnie z jego długoletnim zespołem The Bad Seeds najsłynniejszym zespołem, tutaj w klasycznym składzie m.in. z Mickiem Harleyem (gitary, wibrafon, instrumenty perkusyjne, śpiew) i Blixa Bargeldem (gitara, śpiew). Pierwszy z nich pochodził z australijskiej formacji punkowej The Birthday Party w skład której wchodził także Nick Cave, a drugi był członkiem niemieckiej grupy Einstürzende Neubauten  prekursorów industrial rocka. W przeciwieństwie do tych formacji prezentowane tutaj nagranie jest wyjątkowo spokojne, wręcz nostalgiczne.

Brytyjska grupa The Nice była jednym z pierwszych zespołów grających progresywnego rocka. W późniejszych latach jej trzej członkowie stali się podporą dwóch słynnych zespołów: Refugee i Emerson Lake & Palmer. Do pierwszego weszli Lee Jackson (gitara basowa i śpiew) i Brian Davidson (perkusja), a do drugiego wszedł kompozytor i klawiszowiec Keith Emerson. Z ich repertuaru szczególnie podoba mi się ich wersja kompozycji amerykańskiego barda Tima Hardina (zm. 1980 r.) „Hand On to A Dream”.

The Stranglers to dość radykalny zespół punkowy który z biegiem czasu stał się grupa liryczną. W poszukiwaniu nowego brzmienia i poprawienia pozycji w świcie show biznesu zespół nie poszedł jednak na łatwiznę, tak zrobił The Moody Blues, a tym samym uniknął stania się pośmiewiskiem wśród własnej dawnej publiczności. Udało mu się wypracować nowe bardziej przystępne, choć nie banalne brzmienie i styl. Był on liryczny, ale nie banalny, czego nagranie „Golden Brown” jest najlepszym przykładem. Jeżeli ktoś nie wierzy to niech spróbuje zanucić melodię z tego utworu – życzę powodzenia.

Utwór „In the Hall of the Mountain King” – „W Grocie Krola Gór” to jedna z najpopularniejszych kompozycji dziewiętnastowiecznej muzyki klasycznej. Stworzył ją norweski kompozytor i pianista pochodzenia szkockiego Edward Grieg (zm. 1907 r.). Tutaj mamy ten utwór w interpretacji zespołu Electric Light Orchestra  z okresu, kiedy jeszcze jej lider Jeff Lenne nie uważał się za nieomylnego, dopuszczał wkład innych muzyków, a także preferował brzmienie zestawu prawdziwych instrumentów smyczkowych zamiast wprowadzonych potem przez siebie syntezatorów.

Na zakończenie umieściłem chyba jedno z najsmutniejszych nagrań jakie stworzono w muzyce rockowej. Utwór „Jugband Blues” choć składa się ze słowa blues nie jest żadnym bluesem. Na pewno jest to jednak bardzo smutna smutna piosenka, będąca krzykiem rozpaczy jej kompozytora Syda Barretta - pierwszego gitarzysty i lidera Pink Floyd. Była to ostatnia kompozycja jaką Barrett skomponował dla tego zespołu. W nagraniu tego utworu wzięła udział orkiestra Armii Zbawienia zaproszona dosłownie prosto z ulicy na sesję nagraniową. Początkowo muzyka jest subtelna i delikatna, ale z biegiem czasu przechodzi w kakofonię, a tekst jest swego rodzaju autorefleksją o alienacji człowieka pogrążającego się w samotności i szaleństwie.

 Poniżej link do utworu "Genesis Hall" zespołu Fairport Convention z albumu "Unhalfbricking” (1969)
https://www.youtube.com/watch?v=K4P1F5fnXj0

wtorek, 30 października 2018

Posłuchajmy razem Vol. 6

       YES – „90125” (1983)
001 Owner of a Lonely Heart (4:29)
       YES – “Going For The One” (1977)
002 Parallels (5:53)
003 Going for the One (5:32)
       GENESIS – “Foxtrot” (1972)
004 Watcher of the Sky (7:23)
       GENESIS – “..And Then There Were Three...” (1978)
005 The Lady Lies (6:07)
006 Many to Many (3:31)
       LED ZEPPELIN - “Led Zeppelin III (1970)
007 Since I've Been Loving You (7:25)
LED ZEPPELIN – “Led Zeppelin IV” (1971)
008 Stairway to Heaven (8:02)
       BLACK SABBATH – “Sabotage” (1975)
009 Supertzar (3:44)
       WINGS – “Wings Greatest” (1978)
010 Mull of Kintyre (4:43)
       PINK FLOYD – “The Dark Side Of The Moon” (1973)
011 Time (6:53)
        PINK FLOYD – “The Wall” (1979)
012 Comfortably Numb (6:24)
        PINK FLOYD – “Obscured by Clouds” (1972)
013 Absolutely Curtains (5:52)

Pełny czas: 77:11

Podobnie jak na poprzedniej proponowanej przez mnie do posłuchania składance także na tej płycie proponuję do posłuchania wybrane utwory z klasyki progresywnego rocka i hard rocka lat 70. O ile niektóre utwory w tym zestawie są oczywiste, np. „Watcher Of The Sky” zespołu GENESIS, to niektóre mogą się komuś wydawać dziwne np. wciąż dość mało znany utwór „Absolutely Curtains” zespołu PINK FLOYD.

Ten ostatni w młodości ja i moi koledzy nazwaliśmy „starkami” z powodu nie wiedzy jak się naprawdę nazywał, a także faktu, że na jego końcu były wokalizy przypominające śpiew starych kobiet. Faktycznie był to śpiew plemienia Mapuga z Nowej Gwinei w ich lokalnym narzeczu. W sumie do dzisiaj chyba mało kto wie o czym oni śpiewali?

Utwór ten pochodzi ze ścieżki dźwiękowej pt.: Obscured By Cloud” (1972) do filmu francuskiego reżysera Barbeta Schroedera pt. „La Valee” znanego w Polsce pod tytułem „Dolina”). Gdy wiele lat temu usłyszałem po raz pierwszy to nagranie, byłem zszokowany i po części jestem z nim zszokowany po dziś dzień. To PINK FLOYD bez odgłosów natury i pompatyczności rocka progresywnego lat 70., za to na niepokojący i eksperymentalny.

Umieściłem tutaj również m.in. moje dwa ulubione klasyczne nagrania LED ZEPPELIN – „Since I've Been Loving You” i „Stairway to Heaven”. Skomponowana do nich muzyka i ich wykonanie są bez zarzutu, nieco gorzej przedstawia się wartość ich tekstów, ale taki już był urok tej grupy. Teoretycznie były to nagrania hard rockowe, ale faktycznie zawierały one dużą domieszkę bluesa i progresji.

W wypadku zespołu YES odsądzanego od czci i wiary za niemiłosiernie długie suity z zawiłymi librettami wybrałem trzy krótsze utwory, mniej suitowe a bardziej przebojowe. Podobnie postąpiłem w wypadku zespołu GENESIS, bo obok wspomnianego już klasycznego utwory z płyty „Foxtrot” dołożyłem tutaj dwa nagrania z przebojowej płyty “..And Then There Were Three...” wydanej w 1978 r. już po odejściu wokalisty Petera Gabriela, uważnego wówczas za lidera grupy i gitarzysty Steva Hacketta.

Całość uzupełniłem to dwoma podobnymi w duchu całości nagraniami: z repertuaru BLACK SABBATH wybrałem nieco narkotyczny utwór „Supertzar” z albumu “Sabotage” (1975), oraz wielki przebój zespołu Paula McCartneya i zespołu WINGS pt. „Mull of Kintyre” w wersji opublikowanej na składankowym albumie “Wings Greatest” (1978).

Poniżej link do nagrania  Absolutely Curtains” zespołu PINK FLOYD
https://www.youtube.com/watch?v=t6Xc1ln3EtA

poniedziałek, 29 października 2018

Posłuchajmy razem Vol. 5

       PINK FLOYD – “Relics” (1971)
001 Cirrus Minor (5:18)
       KING CRIMSON – “Lizard” (1970)
002 Lizard (23:15)
       YES – “Close To The Edge” (1972)
003 Close to the Edge (18:40)
       GENESIS – “Foxtrot” (1972)
004 Supper's Ready (22:54)
       LED ZEPPELIN – “Houses of the Holy” (1973)
005 No Quarter (7:00)

Pełny czas: 77:18

Tym razem proponuję przypomnienie sobie klasyków progresywnego rocka lat 70. Na początek oczywiście zespół PINK FLOYD w mniej znanym nagraniu "Cirrus Minor" wydanym pierwotnie jedynie na rzadkiej składance "Relics" (1971). To jeszcze PINK FLOYD bardziej psychodeliczny i nawiązujący do lat 60. niż ten klasyczny zespół jaki znamy z późniejszych płyt.

Potem umieściłem trzy najbardziej charakterystyczne nagrania progresywnego rocka lat 70. będące obecnie absolutną klasyką gatunku. Pierwszym z nich jest suita "Lizard" czyli muzyczna opowieść KING CRIMSON o wyprawie księcia Ruperta przeciwko tajemniczemu jaszczurowi.

Następnie utwór "Close To the Edge" grupy YES opowiadający o człowieku w chwili przełomu, próbującego podnieść się z upadku, czy dosłownie stojącego na krawędzi życia i śmierci (dawna interpretacja pewnego znanego dziennikarza).

W tej grupie nie mogło zabraknąć utworu "Supper's Ready" grupy GENESIS o tak skomplikowanym libretto, że chyba nawet jego twórcy nie wiedzą o co w sumie im chodziło, ale sama muzyka jest oryginalna i wciągająca.

Na zakończenie LED ZEPPELIN, a więc grupa zdecydowanie heavy metalowa, ale w nagraniu zdecydowanie progresywnym czyli w "No Quater".

W linku wykonanie utworu "Close to the Edge" grupy YES z Going For The One Tour w 1977 r. Utwór ten - jest moim zdaniem - jest jednym z najlepszych jakie stworzyła muzyka rockowa.Wielka szkoda że jego współtwórca, a zarazem lider tego zespołu, basista Chris Squire już zmarł.

W załączniku link do utworu "Close To The Edge" grupy Yes.
https://www.youtube.com/watch?v=UBmUX74aME0

sobota, 27 października 2018

Posłuchajmy razem Vol. 4

       BRUCE SPRINGSTEEN
        – “Darkness on the Edge of Town” (1978)
001 Adam Raised a Cain (4:34)
       ALICE COOPER – “School's Out” (1972)
002 School's Out (3:30)
       GENESIS
       – “...And Then There Were Three...” (1978)
003 Burning Rope (7:09)
       KANSAS – “Point of Know Return” (1977)
004 Closet Chronicles (6:34)
       WISHBONE ASH – “Wishbone Ash” (1970)
005 Errors of my Way (6:57)
       THE ALLMAN BROTHERS BAND
       - “Idlewild South” (1970)
006 In Memory of Elizabeth Reed (6:56)
       BLUE OYSTER CULT – “Imaginos” (1988)
007 Blue Oyster Cult (7:18)
       BLACK SABBATH – “Master of Reality” (1971)
008 Solitude (5:02)
       LED ZEPPELIN – “Presence” (1976)
009 Tea for One (9:26)
       THE DOORS – “L.A. Woman” (1971)
010 Riders of the Storm (7:09)
       KING CRIMSON – “Red” (1974)
011 Starless (12:16)

Pełny czas: 77:14

Podobnie jak poprzednio zebrałem tutaj pojedyncze nagrania z różnych płyt. Wszystkie one kiedyś tam dawno temu bardzo mi się spodobały, więc słucham ich do dzisiaj.  Cechą wspólną wszystkich z nich jest powolne tempo i nastrój refleksji.

Jednym z najbardziej lubianych przeze mnie utworów jest kompozycja "Adam Raised a Cain” Bruce'a Springsteena (choć ogólnie za bardzo za nim nie przepadam), stąd to ona jest w załączniku muzycznym.
https://www.youtube.com/watch?v=upWttjG49Fk

Posłuchajmy razem Vol. 3

        THE DOORS – „The Soft Parade” (1968)
001 Shaman's Blues (4:51)
        BLOOD SWEAT & TEARS
       – “Child Is Father to the Man” (1968)
002 I Love You More Than You'll Ever Know (5:57)
        CLIMAX BLUES BAND – “Plays On” (1969)
003 Flight (7:52)
        CHICKEN SHACK – “100 Ton Chicken” (1969)
004 Way It Is (4:31)
        FLEETWOOD MAC – “Then Play On” (1969)
005 Oh Well (9:04)
        FREE – “Free at Last” (1972)
006 Child (5:20)
        JOHN MAYALL – “The Turning Point” (1969)
007 So Hard to Share (6:59)
        THE ALLMAN BROTHERS BAND
       - “The Allman Brothers Band” (1969)
008 Whipping Post (5:21)
        LYNYRD SKYNYRD
        – “Pronounced 'Lĕh-'nérd 'Skin-'nérd” (1973)
009 Free Bird (9:20)
        SAVOY BROWN – “Shake Down” (1967)
010 Black Night (4:56)
        LIVIN' BLUES – “Hell's Session” (1969)
011 Worried Dreams (5:13)
        STEAMHAMMER – “Mk II” (1969)
012 Blues for Passing People (6:22)

Pełny czas: 75:51

Tym razem zebrałem nagrania o nieco smutnym i nostalgicznym charakterze. Niektórzy, czy prawie wszyscy, z powyższych wykonawców, są obecnie zapomniani, gdyż lata swej największej świetności mieli na przełomie lat 60 i 70. Jednak ja wciąż pamiętam o tych wykonawcach a ich nagrań bardzo często słucham.

Z ich dyskografii wybrałem takie płyty i nagrania, które mnie najbardziej poruszają i zmuszają do refleksji i zadumy nad losem człowieka i jego kondycją lub wyrażają tęsknotę za miłością lub wolnością.

W linku odnośnik do nagrania amerykańskiego zespołu BLOOD SWEAT AND TEARS i utworu "I Love You More Than You'll Ever Know" (Kocham Cię bardziej niż kiedykolwiek przypuszczałaś) z 1968 r. (kompozycji pierwszego lidera tej grupy Ala Koopera - organy, pianino, śpiew).
https://www.youtube.com/watch?v=gPQSfeYzOi8

środa, 24 października 2018

Posłuchajmy razem Vol. 2

       KING CRIMSON
        – „In the Court of the Crimson King” (1969)
001 21st Century Schizoid Man (7:21)
       RAINBOW - “Rainbow Rising” (1976)
002 Stargazer (8:26)
       NAZARETH
        – “Close Enough for Rock 'n' Roll” (1976)
003 Telegram (7:46)
       LED ZEPPELIN – “Presence” (1976)
004 Achilles Last Stand (10:25)
       BLACK SABBATH – “Sabotage” (1975)
005 Megalomania (9:46)
       DEEP PURPLE – “In Rock” (1970)
006 Child in Time (10:14)
       PINK FLOYD
       - “A Collection of Great Dance Songs” (1981)
007 One of These Days (5:49)
008 Money (6:45)
009 Sheep (10:21)

Pełny czas: 77:29

Główną myślą przewodnią jaka mi przyświecała na tej składance było to, aby zgromadzić tutaj moje ulubione nagrania o odcieniu hard rockowym, bo przecież nie wszystkie były ciężkim rockiem w sensie dosłownym. To oczywiście zestaw dla Kogoś, którego młodość przypadła na przełom lat 70 i 80. XX w., stąd wykonawcy i utwory pochodzą głównie z dekady lat 70.

Album „In the Court of the Crimson King” z 1969 r. zespołu KING CRIMSON uważany jest – i to słusznie – za jedną z najważniejszych płyt w dziejach muzyki popularnej. Otwiera go kompozycja „21st Century Schizoid Man” („Schizofrenik XXI wieku”) jakby podsumowująca wszystko to, co było charakterystyczne dla świata i muzyki XX w. Zgiełkliwy pomruk na początku tego utworu i wykrzykiwane schizofreniczne teksty katują ucho tka samo jak hitlerowcy więźniów w obozach koncentracyjnych, a system kapitalistyczny pracowników 50 lat później.

Nagrany z monachijską orkiestrą symfoniczną utwór „Stargazer” („Marzyciel”) grupy RAINBOW niesie z sobą taki stopień intensywności przeżycia i duchowości, że dosłownie czuje się barwy tęczy w dłoni widoczne na okładce z albumu z którego pochodzi. To nagranie wciąż robi ogromne wrażenie na każdym słuchaczu, nawet jak nie przepada on za symfonicznym hard-rockiem.

Kompozycja „Telegram” zespołu NAZARETH jest jednym z najsłynniejszych nagrań tego szkockiego kwartetu, a także dowodem jego pewnego rozdwojenia jaźni. Czemu tak uważam, bo po początkowym, bardzo wciągającym hard rockowym początku, w połowie czasu trwania nagle przechodzi w piosenkowy ton, co w przeszłości naprowadziło mnie do błędnego wniosku, że chyba podczas emisji w Polskim Radio musiała się nałożyć jakaś fala i zamiast dalszej części kompozycji NAZARETH na taśmie nagrała mi się jakaś błaha piosenka. Dopiero po latach zrozumiałem, że to nagranie zostało tak po prostu skomponowane.

Równie motoryczny i bardziej spójny jest utwór “Achilles Last Stand” („Ostatnia walka Achillesa”) nawiązujący do mitologii greckiej i pochodzący z albumu „Presence” z 1976 r. – jednej z mniej docenianych płyt zespołu LED ZEPPELIN. Nagranie to od początku do końca nie pozostawia słuchaczowi czasu na oddech i dosłownie czuć w nim zgiełk pola bitewnego i tętent koni, w czym główna zasługa sekcji rytmicznej tego zespołu.

Częściowo wyciszyć się można przy kompozycji „Megalomania” zespołu BLACK SABBATH. Grupa znajdowała się wówczas na rozdrożu i na fali sukcesu albumu „Sabbath Bloody Sabbath” dążyła do urozmaicenia kompozycji, co się jej najczęściej udawało. Jednak wraz ze wzrostem finezji studyjnej zatracała stopniowo swój oryginalny dziki i ciężki styl. Największą wadą tej kompozycji jest nie tyle sam utwór, co sposób jego nagrania i obróbki studyjnej. Moim zdaniem jest mało klarowna przez co utwór ten wiele traci na przejrzystości. Ale nawet pomimo tych wad, kompozycja ta zawsze wciąga mnie swym niepowtarzalnym i niepokojącym nastrojem.

Następny w kolejności jest absolutny klasyk, czyli utwór “Child In Time” z albumu „In Rock” zespołu DEEP PURPLE. Ta kompozycja jest obowiązkową składową każdego zestawienia najbardziej kanonicznych nagrań w historii muzyki rockowej. Decyduje o tym przekonujący wokal Iana Gilgana, a także wzorcowe solówki gitarowe Ritchie Blackmore’a z riffami które wpłynęły na cały gatunek. Duże znaczenie mają też liczne zmiany dynamiki, a także bardzo klarowne brzmienie całości. Utworu tego słuchałem w młodości tak wiele razy, że taśma na której był nagrany uległa rozmagnesowaniu.

Na zakończenie umieściłem trzy kompozycje zespołu PINK FLOYD: „One of These Days”, „Money” i „Sheep” z albumu składankowego “A Collection of Great Dance Songs” wydanego w 1981 r., a więc w przeddzień ostatecznego rozpadu zespołu z Rogerem Watersem jako liderem. Utwór „Money” znalazł się tutaj w inaczej zmiksowanej wersji stworzonej przez Davida Gilmoura w 1981 r. Każde z tych nagrań jest dobre samo w sobie, a dla mnie mają one jeszcze to znaczenie, że kojarzą mi się z określonym etapem mojej młodości. W sumie dość nietypowy ciężki utwór „One of These Days” („Jeden z tych dni”) usłyszałem jako pierwszy z ogromnego dorobku PINK FLOYD, stąd przez pewien czas uważałem, że to zespół hard rockowy. Z kolei kompozycja „Money” („Pieniądze”) znajdowała się na jednej z pierwszych płyt winylowych jakie niegdyś pożyczyłem do przegrania. Z kolei utwór „Sheep” („Owce”) był mi bliski, bo znajdował się na pierwszej zachodniej płycie winylowej jaką w ogóle kupiłem.

W linku ponadczasowe na granie "Telegram" grupy Nazareth.
https://www.youtube.com/watch?v=Rrvjm7cBWCA

niedziela, 21 października 2018

Posłuchajmy razem Vol. 1

SKŁADANKA
Posłuchajmy razem Vol. 1

       BLACK SABBATH – „Heaven And Hell” (1980)
001 Children of the Sea (5:35)
       RAINBOW – “Rainbow Rising” (1976)
002 Run with the Wolf (3:48)
003 Starstruck (4:06)
       DEEP PURPLE – “Machine Head” (1972)
004 Pictures of Home (5:08)
       DEEP PURPLE – singiel (1972)
005 When a Blind Man Cries (3:33)
       BUDGIE
       – “Never Turn Your Back on a Friend” (1973)
006 Baby Please Don't Go (5:30)
007 Parents (10:25)
       LED ZEPPELIN
        – “In Through the Out Door” (1979)
008 All My Love (5:51)
009 I'm Gonna Crawl (5:30)
        THE ROLLING STONES
        – “It's Only Rock 'n Roll” (1974)
010 Time Waits For No One (6:38)
011 If You Really Wont To Be My Friend (6:17)
       WISHBONE ASH – “Wishbone Ash” (1970)
012 Blind Eye (3:43)
013 Phoenix (10:27)

Pełny czas: 77:00

Czemu na tej płycie zamieściłem takie a nie inne nagrania? Bo akurat te mi się od dawna podobają i kojarzą z czasami młodości.
"Childeren of The Sea" to nagranie z klasycznego albumu "Heaven And Hell" wydanego w 1980 r. po zmianie wokalisty w BLACK SABBATH. Obecnie ta płyta to klasyk, ale wówczas, czyli te 35 lat temu dla wielu odejście Ozzy Osbourne'a z tej grupy było końcem Sabbath.

Dwa kolejne nagrania: "Run with the Wolf" (3:48) i "Starstruck" (4:06) pochodzą z jednej z najlepszych płyt w historii hard rocka, albumu "Rainbow Rising" (1976) zespołu RAINBOW. Jak pisał w epoce jeden z krytyków, Ronnie James Dio dorównał tutaj swoim głosem karkołomnym solówkom gitarzysty Ritchie Blackmore'a, a nawet przekrzyczał monachijską orkiestrę symfoniczną.

Nieco przytłumione, a przy tym nietypowe nagranie "Pictures of Home" (5:08) pochodzi z  klasycznego albumu albumu "Machine Head" zespołu DEEP PURPLE, ale nawet obecnie należy do niej popularnych nagrń tego zespołu. Natomiast utwór "When a Blind Man Cries" (3:33) został nagrany w tym samym czasie co wspomniana płyta, ale wydano go tylko na singlu, stąd był dość trudno dostępny. Dopiero potem wznawiano go na różnych składankach. Podoba mi się jego trochę przygnębiający nastrój.

Kolejne dwa nagrania: "Beaby Please Don't Go" (5:30) i "Parents" (10:25) pochodzą z uwielbianej w Polsce płyty pt.: "Never Turn Your Back on a Friend" (1973) walijskiego tria BUDGIE .

Do wysoko ocenianych wśród krytyków i słuchaczy nie należy z kolei  ostatni studyjny album LED ZEPPELIN pt.: "In Through the Out Door" (1979) z którego bardzo  lubię utwory: "All My Love" (5:51) i "I'm Gonna Crawl" (5:30). Mnie z kolei się te nagrania odpowiadają.

Nie najlepiej oceniana jest też przez krytyków płyta zespołu THE ROLLING STONES pt.: "It's Only Rock'n Roll (1974) z której podchodzą dwa nastrojowe nagrania: "Time Waits For No One" (6:38) i "If You Really Wont To Be My Friend" (6:17). W obu utworach Mick Taylor dał solówki w santanowskim stylu znacznie bardziej finezyjne, niż to, co na co dzień tworzył Keith Richards.

O tym jak bardzo mi się te nagrania już kiedyś podobały niech świadczy fakt, że w młodości, a zwłaszcza w latach 1980-1982 słuchałem ich na okrągło, tak wiele razy, że taśma na której były nagrane uległa rozmagnesowaniu.

Na koniec zostawiłem dwa nagrania obecnie już nieco zapomnianego zespołu WISHBONE ASH z jego debiutanckiej płyty "Wishbone Ash" (1970). Jednak o ile rozbudowany utwór "Phoenix" (10:27) był dość często grany na koncertach i jest powszechnie znane i uznane, to mnie bardziej zawsze podobał się mniej promowany utwór "Blind Eye" (3:43) oparty na pięknym i melodyjnym bluesowo hardrockowym feelingu.

W załączniku nagranie "When a Blind Man Cries" grupy Deep Purple.


https://www.youtube.com/watch?v=9_Iq9CWuqMM

sobota, 20 października 2018

Posłuchajmy razem, czyli moje ulubione nagrania

O co mi w tym chodzi?

Najkrócej rzecz biorąc o przedstawienie  moich ulubionych nagrań, ale sporządzonych tak, aby za każdym razem powstała jakaś sensowna - także dla kogoś innego - kolekcja utworów stanowiąca zamkniętą całość. Najczęściej są to nagrania pochodzące z wielu płyt różnych wykonawców, ale niekiedy będą to także prawie całe lub cale płyty danego wykonawcy (bardzo rzadko, ale także) lub płyty monograficzne, czyli poświęcone jednemu wykonawcy.

Nagrania zawsze tak dobrałem, aby w plikach w wave a więc w standardowym formacie audio mieściły się na jednej typowej płycie CD, którą każdy może sobie sam nagrać, a potem odsłuchiwać w dowolnym miejscu.

Stworzyłem taką listę i zbiór płyt wyłącznie dla siebie, w celu ułatwienia sobie kontaktu z muzyką jaką lubię. To ułatwienie polega na tym, że w jednym miejscu, na jednej płycie mam różne nagrania, których normalne słuchanie wymagałoby ciągłego przekładania płyt w odtwarzaczu CD.

Nie jest to może jakiś szczególnie nowatorski pomysł także dla mnie, bo wcześniej podobne składanki nagrywałem już w odległej przeszłości na kasetach magnetofonowych. Podobnie postępowali np. bohaterowie kultowego także dla mnie filmu "Przeboje i podboje / High Fidelity" z 2000 r. Ulubiona muzyka była dla nich sposobem wyrażania siebie, w świecie, w którym liczą się tylko pieniądze, władza i sukces za wszelką cenę.  Także ja mam nadzieję, że przygotowane przez mnie składanki muzyczne będą dla Kogoś źródłem inspiracji i przyjemności.

Dzięki tej metodzie stworzyłem sobie przez lata zbiór swoich ulubionych nagrań na płytach CD, które skopiowane mogę wszędzie ze sobą nosić lub przewozić. Dzięki temu nigdy nie jestem oderwany od swojej ulubionej muzyki.

Czemu nie zadowoliłem się formatem MP3, który nie ma takich ograniczeń jak płyta CD i mieści nieograniczoną liczbę nagrań w jakimś folderze?

Bo percepcja człowieka jest ograniczona, także ta w słuchaniu muzyki, stąd jeżeli jest czegoś za dużo, np. zbyt duży wybór plików w MP3, to praktycznie to odstręcza człowieka przed ich słuchaniem.

W załączniku obrazek z płytą CD-R firmy Verbatim.

Posłuchajmy razem Vol. 77

  SIOUXIE & THE BANSHEES - “Kaleidoscope” (1980) 001 Happy House (3:53) 002 Hybrid (5:33) 003 Christine (3:01) 004 Desert Kisses (4:15) ...