środa, 6 listopada 2019

Posłuchajmy razem Vol. 23



        TANGERINE DREAM
001 Stratosfear (10:37)
002 Invisible Limits (11:25)
        - nagrania z albumu "Stratosfear" (1978)
003 Rubycon Part One (17:21)
         - nagranie z albumu "Rubycon" (1975)
004 Richochet Part One (17:00)
        - nagranie z albumu "Richochet" (1975)
005 Monolight (19:36)
        - nagranie z albumu "Encore" (1977)

Pełny czas: 76:08

Dla większości fanów klasycznego elektronicznego rocka, czy jak kto woli, szkoły berlińskiej ten muzyki, niemiecki zespół Tangerine Dream, jest uosobieniem elektronicznego rocka jako takiego. Jednak nie był to pierwszy ani jedyny wykonawca, którzy tworzył muzykę za pomocą wyłącznie elektronicznego instrumentarium. W muzyce popularnej wcześniej od niego był choćby Walter Carlos w Ameryce, a w Niemczech równolegle z Tangerine Dream działało kilku innych wykonawców, m.in. Klaus Schulze i Ash Ra Tempel. Ale to właśnie TD uważany jest powszechnie za twórcę i najlepszego przedstawiciela elektronicznego rocka grającego w stylu "szkoły berlińskiej".

Aby muzyka elektroniczna mogła zaistnieć musiały powstać elektroniczne instrumenty. Pierwsze z nich powstały już przed 1939 r., ale dopiero w latach 50. XX w. nabrały one w pełni praktycznego znaczenia przy tworzeniu muzyki. Szczególnie ważnym dla muzyki popularnej wynalazkiem był Syntezator Mooga po raz pierwszy zaprezentowany publicznie w 1964 r.

W 1949 roku urodzony w Belgii i pracujący w Niemczech inżynier dr Werner Meyer-Eppler opublikował książkę pt.: "Elektronische Klangerzeugung: Elektronische Musik und synthetische Sprache", w której oprócz wyników badań nad syntezatorami mowy, znalazł się też wezwanie do tworzenia muzyki za pomocą czysto elektronicznych instrumentów. To właśnie w tej książce po raz pierwszy użyto terminu "muzyka elektroniczna" na określenie dźwięku tworzonego przez instrumenty elektroniczne. W 1951 r. Mayer-Eppler zaprezentował pierwszą kompozycję wyłącznie elektroniczną na jednym z kursów nowoczesnej muzyki w Darmsztadzie. Spotkało się to z dużym zainteresowaniem młodych kompozytorów muzyki klasycznej i krytyków.

Tego samego 1951 r. Meyer-Eppler wraz z kompozytorem Robertem Beyerem i muzykologiem i dziennikarzem Herbertem Eimertem przystąpili do organizacji przy radiostacji Nordwestdeutscher Rundfunk (NWDR) w Kolonii studia muzyki elektronicznej. Otwarto je ostatecznie 26 V 1953 r. Była to najważniejsza tego rodzaju placówka w Europie. Wkrótce później podobne placówki powstały także przy innych ważniejszych rozgłośniach radiowych naszego kontynentu, m.in. w Warszawie. Zorganizowano tutaj Studio Eksperymentalne Polskiego Radia, którego dokonania nawet obecnie robią duże wrażenie.

Jak to zwykle bywało w dziejach muzyki, prekursorami muzyki elektronicznej byli kompozytorzy działający w segmencie muzyki klasycznej, którzy jako pierwsi dostrzegli w elektronicznym instrumentarium nowe możliwości ekspresji artystycznej. Przeważnie byli to kompozytorzy awangardowi, którzy tworzyli muzykę szczególnie trudną w odbiorze, ale jednocześnie tacy, którzy mieli coś nowego do powiedzenia w sztuce, a nie tylko powielali zastany uporządkowany świat dźwiękowy. Wśród nich byli m.in.: Edgar Varese, Geory Ligetti, Luciano Berio, John Cage, Iannis Xenakis, Nauricio Kagel, Karl Heinz Stockhausen, czy Krzysztof Penderecki.

Tworzone przez nich kompozycje były mało przystępne dla masowego odbiorcy, stąd przez całe lata 50. i większość lat 60. muzykę elektroniczną utożsamiano ze skrajnymi odłamami klasycznej muzyki eksperymentalnej.

Po raz pierwszy fragmenty nagrań zespołu Tangerine Dream usłyszałem w pierwszej połowie 1980 r. w jednej z audycji muzycznych w Programie III Polskiego Radia. Nie potrafię jednak jednoznacznie wskazać co to była za audycja. Nadano wówczas niektóre z nagrań z podwójnego albumu koncertowego "Encore" z 1977 r. Wielkim przeżyciem była dla mnie prezentacja nagrań zespołu w trójkowej audycji Jerzego Korodowicza "Muzykobranie": 24 VIII 1981 r. nadano utwory "Desert Dream" (z albumu "Encore") i "Circulation Of Events" (z albumu "Atem"), a 31 VIII 1981 r. pierwszą część albumu "Alpha Centauri" z 1971 r. z tytułową suitą. Wszystkie te utwory nagrałem za pomocą magnetofonu szpulowego "Aria".

Doskonale też pamiętam dwukrotną prezentację płyty "Stratosfear" (1976) w audycjach "Studio Stereo" nadawanych w Programie IV Polskiego Radia. Po raz pierwszy zaprezentowano ją w dniach 3 i 10 X 1981 r., a po raz drugi w dniach 21 i 28 XI 1981 r. Ta druga prezentacja została wymuszona przez słuchaczy, którzy skarżyli się, że podczas pierwszej z nich doszło do znaczących zakłóceń podczas nadawania tego albumu w radio. Znaczącym przeżyciem była dla nie też prezentacja albumu "Zeit" z 1972 r. w dwóch audycjach z trójkowego cyklu "Głosy, Instrumenty, Nastroje" nadanych 10 i 24 II 1983 r.

Płytą "Stratosfear" byłem tak zachwycony, że kupiłem ją (nowy winyl) przy pierwszej nadarzającej się okazji. Nastąpiło to podczas mojej wyprawy do sklepu muzycznego w Krakowie przy ul. Floriańskiej w kwietniu 1983 r. (niestety nie potrafię podać nazwy tego sklepu, ale jest możliwym, że był to istniejący także obecnie sklep muzyczny "Music Corner"). W tamtym czasie kosztowała ona 4.500 zł co było wartością odpowiadającą ok. 80% mojego ówczesnego miesięcznego zarobku. To była wielka miłość do muzyki tego zespołu, ale także był to objaw dużego szaleństwa, aby aż tak wielką sumę pieniędzy dać za płytę muzyczną. To tak, jakby obecnie powiedzieć komuś, aby przy zarobkach ok. 1.500 zł na miesiąc kupił płytę za np. 1.000 obecnych złotych.

Zespół Tangerine Dream po raz pierwszy zobaczyłem w jednym z odcinków serialu Tony Palmera pt.: "All You Need Is Love: The Story of Popular Music" z 1976 r. wyświetlanym w PRL w 1981 r. pt.: "Historia muzyki rozrywkowej" (jego polskim lektorem był Wojciech Mann). Dokładniej rzecz biorąc był to 16 a zarazem ostatni z odcinków tego serialu pt.: "Imagine: New Directions". Odcinek ten poświęcony był wówczas najnowszym i najbardziej obiecującym - zdaniem reżysera - wykonawcom działającym wówczas na rynku zachodniej muzyki popularnej. Nie całkiem była to prawda, bo reżyser pominął intensywnie rozwijający się wówczas ruch punk, ale widocznie nie uznał tworzonej przez niego muzyki za godną uwagi.

Jak już wspomniałem, w jednym z końcowych fragmentów tego odcinka zaprezentowano fragment nagrań koncertowych zachodnioniemieckiego zespołu Tangerine Dream. Faktycznie zaś wykorzystano fragment filmu nagranego na zlecenie Telewizji BBC z koncertu tej grupy w Katedrze w Coventry w dniu 4 X 1975 r. Ukazywał ona monumentalną architekturę jednej z najważniejszych europejskich świątyń chrześcijańskich, w której ustawiono futurystyczne wówczas instrumenty elektroniczne, na których grali statycznie zachowujący się członkowie zespołu wydobywający z tychże dziwnych urządzeń równie majestatyczną, mistyczną i pełną ukrytej mocy muzykę.

Przy tej okazji warto dodać, że nie był to pierwszy ani jedyny koncert zespołu Tangerine Dream w świątyni chrześcijańskiej. Pierwszym był koncert tej grupy w katedrze w Rheims we Francji w grudniu 1974 r. Koncert był udany, ale zaowocował donosem fanatycznych wyznawców do zwierzchnich władz kościelnych, co doprowadziło do wydaniu przez papieża zakazu urządzania tego rodzaju imprez w katolickich świątyniach. Tego rodzaju papieski zakaz nie obowiązywał jednak w protestanckiej Wielkiej Brytanii, gdzie władze kościelne zgodziły się na koncerty zespołu rockowego w angielskich katedrach w York, Liverpoolu i Coventry. Po latach (w 2007 r.) materiał ten wydano także na płycie DVD pt.: "Live At Coventry Cathedral 1975".

Fragmenty tego ostatniego koncertu w załączniku.

Posłuchajmy razem Vol. 77

  SIOUXIE & THE BANSHEES - “Kaleidoscope” (1980) 001 Happy House (3:53) 002 Hybrid (5:33) 003 Christine (3:01) 004 Desert Kisses (4:15) ...